Dzisiaj aż dwie recenzje tej samej książki – czyli obiecanej Wam już dawno temu głośnej pracy popularno-naukowej “W królestwie Monszatana. GMO, gluten i szczepionki” autorstwa Marcina Rotkiewicza. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa “Czarne” i od razu wzbudziła ogromne zainteresowanie. Z czystym sumieniem przyznajemy, że słusznie.
Recenzja 1.
Na początek spory minus książki. Niewątpliwie jest nim tytuł, który nasuwa na myśl dziesiątki ukazujących się obecnie książek bez żadnej wartości merytorycznej, pisanych przez autorów o wątpliwej wiedzy w danej dziedzinie. Taki tytuł był pewnie zabiegiem marketingowym, być może samego autora, a może wydawnictwa, i mamy co do tego elementu mieszane odczucia. Gdyby nie informacja od innych naukowców, że warto poświęcić swój cenny czas na przeczytanie “Monszatana”, pewnie nie zwróciłabym na nią uwagi na księgarnianej półce, sądząc, że to kolejne marnotrawstwo papieru (drzew, których w kraju mamy coraz mniej).
Ale tak zupełnie szczerze, tytuł to jedyny minus dzieła. Znacie powiedzenie “nie oceniaj książki po okładce”? Tutaj okładka jest ciekawa, ale nie oceniamy książki po tytule. Dzieło czyta się z wypiekami na twarzy, a potem pozostaje żal, że już się skończyło, że nie ma kolejnego rozdziału? jak to…?
Tematem przewodnim “Monszatana” jest oczywiście GMO, szczególnie zaś rolnictwo. Sporo miejsca zajmuje wyjaśnienie, dlaczego w Europie tak niewiele jest upraw roślin genetycznie modyfikowanych, oraz fenomenalne śledztwo dziennikarskie “Rotkiewicz na tropie manipulacji Greenpeace”. Niezaprzeczalnie ta organizacja bardzo przyczyniła się do ograniczenia upraw GMO, z nie do końca jasnych powodów, choć w wielu innych sprawach aktywiści z tej organizacji uczynili wiele dobrego. Z całą pewnością badań nad bezpieczeństwem spożywania żywności GMO jest ogromnie dużo, o czym autor wielokrotnie nas informuje.
Wspaniałe porównanie przeciwników GMO z przeciwnikami szczepień ochronnych to właśnie dzieło autora. Obie grupy osób mają bowiem zadziwiającą zdolność wychwytywania z ogromnej puli badań naukowych jedynie tych, które im odpowiadają, bez jakiejkolwiek refleksji nad poprawnością wykonania badania czy rzetelnością wyników. Antyszczepionkowcy, tak jak osoby nastawione anty-GMO, zdają się wierzyć we wszelkiego rodzaju teorie spiskowe wielkich koncernów, i uznawać za swoich bohaterów osoby bez żadnego wykształcenia w danej dziedzinie. Albo takie, które dawno już zostały potępione przez środowisko naukowe, pozbawione prawa wykonywania zawodu, publicznie i prawnie skazane. Przeciwników GMO z przeciwnikami szczepień ochronnych mają bardzo wiele wspólnego, nie tylko braki w posiadanej wiedzy czy rozumieniu wyników badań naukowych i poddawaniu ich krytycznej ocenie. A najczęściej są to dokładnie te same osoby.
Warto również docenić, że autor stara się przekazać czytelnikom wyłącznie sprawdzone i rzetelne informacje, tak naukowe, jak i dotyczące wszelkich innych zagadnień, zwłaszcza prawnych. Z wieloma osobami spotkał się osobiście, i naprawdę trudno sobie wyobrazić, ile LAT musiało mu zająć zdobycie, a przede wszystkim zweryfikowanie wszystkich tych informacji – tak, aby czytelnik miał pewność, że książka dostarcza wiarygodne i niepodważalne informacje. Fakty, a nie opinie. To własnie na tym polu wiele osób wykazuje spore upośledzenie: w odróżnianiu faktów od opinii.
Podsumowując, książkę należy przeczytać. Bez cienia wątpliwości. Te informacje po prostu należy znać, żyjąc w XXI wieku. Aha, i ciekawe, czy będzie drugi tom? Na przykład dotyczący Płaskiej Ziemi? homeopatii? pamięci wody…?
Recenzja 2:
Nic nie bierze się z niczego, tak jak i powszechne przekonanie o szkodliwości GMO. Książka W królestwie monszatana. GMO, gluten i szczepionki wyjaśnia historię ruchu anty-GMO i pokazuje, skąd wzięły się wszystkie teorie o jego szkodliwości. Przedstawione zostają wszelkie fakty, nazwiska, daty i firmy związane z „pro-ekologicznym” podejściem, odrzucającym uprawę roślin GMO. Punktowana jest ich hipokryzja i nienaukowe podejście do tematu, co popierane jest rzetelnymi odniesieniami do literatury naukowej. Wszystko to Autor Marcin Rotkiewicz robi w bardzo wciągający i łatwy w odbiorze, nawet dla laika, sposób.
Pozycja napisana przez dziennikarza naukowego to również wartościowe studium mechanizmów psychologicznych kierujących wszelkimi ruchami „anty”. Szczegółowa rozprawa na temat korzeni lęku o GMO to lustrzane odbicie podejścia antyszczepionkowych i antyglutenowych środowisk, które bazują na często niezweryfikowanej wiedzy i przesłankach podawanych dalej przez osoby niebędące ekspertami w danym temacie, co zresztą pomagają uświadomić sobie ostatnie rozdziały.
Nadzwyczaj poruszający jest wątek złotego ryżu, mimo że znany mi jeszcze z czasów biologii w liceum, to – niestety – dopiero książka Rotkiewicza uświadamia skalę manipulacji Greenpeace i końcowy odbiór tego stworzonego w dobrej wierze „wynalazku” w krajach Azji i Afryki.
Dla niektórych wadą tego reportażu może być stronniczość autora, jednak – według mnie – w takich sprawach należy mieć mocne stanowisko, a nauka jest zgodna co do tego, że nie ma przesłanek o szkodliwości GMO.