DNA w szczepionkach, czyli o tym, dlaczego nie wyrosną nam skrzydła po spożyciu rosołu z kury

avatar
Dr Paula Dobosz 29 cze, 5 minut czytania

[artykuł ukazał się po raz pierwszy na blogu Crazy Nauka https://www.crazynauka.pl/dna-w-szczepionkach-czyli-o-tym-dlaczego-nie-wyrosna-nam-skrzydla-po-spozyciu-rosolu-z-kury/]

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest, że DNA pochodzące z innych gatunków nie integruje się natychmiast z naszym materiałem genetycznym? Nie wkleja się w cudowny sposób w nasze DNA i nie sprawia, że po spożyciu rosołu wyrastają nam skrzydła ani pióra, nasza skóra nie zmienia koloru, a my nie zmieniamy preferencji żywieniowych i nie zaczynamy dziobać ziarna…?

Jednym z koronnych argumentów przytaczanych przez antyszczepionkowców na rzecz rzekomej szkodliwości szczepionek jest właśnie fakt, iż większość z nich zawiera w sobie materiał genetyczny danego wirusa czy bakterii. Zdaniem tych osób, DNA (lub RNA) mikrobów integruje się z ludzkim DNA, prowadząc do wielu chorób i zaburzeń. Zatem krok po kroku prześledzimy dzisiaj drogę, jaką pokonuje DNA lub RNA w naszym organizmie i wyjaśnimy, dlaczego jesteśmy całkowicie bezpieczni.

Generalnie istnieją dwie metody podawania szczepionek: doustnie (np. przeciwko rotawirusom czy polio) i w postaci iniekcji (np. przeciwko grypie czy tężcowi). Zatem po kolei.

Co się dzieje, gdy „obce” DNA lub RNA trafia do naszego organizmu doustnie, wraz z pokarmem? Ano nic strasznego. Zjadamy go bardzo wiele każdego dnia. Kwasy nukleinowe (czyli DNA i RNA) są obecnego w dużych ilościach we wszystkim, co spożywamy. Ma je każda komórka budująca pomidora, ogórka, sałatę, karkówkę czy udko. Połykamy nasz obiad, a każdy kęs pokarmu wpada do żołądka, gdzie jest rozdrabniany jeszcze bardziej przy pomocy enzymów i mięśni. Tak przygotowana „breja” przechodzi dalej, do jelit – tutaj włączają się do akcji kolejne enzymy, a wśród nich te trawiące DNA i RNA. Nazywamy je zbiorczo nukleazami, bo jest ich kilka. Nukleazy tną na kawałki każdy kwas nukleinowy, który znajdzie się w ich zasięgu. I wcale nie dlatego, aby uchronić nas przed ewentualnym wbudowaniem się obcego DNA do naszego genomu (choć to również ma znaczenie), ale dlatego, że nasz organizm POTRZEBUJE cegiełek do budowy własnego DNA i RNA. Te cegiełki, zwane nukleotydami, pochodzą właśnie z pokarmu i są absolutnie niezbędne. Nie ma zatem możliwości, aby DNA pochodzące z innych gatunków w jakikolwiek sposób „wbudowywało się” w nasz materiał genetyczny: w jelicie cienkim wchłaniane są jedynie pojedyncze nukleotydy, cegiełki, i w tej postaci trafiają do naszych komórek, które używają ich do budowy naszych własnych kwasów nukleinowych.

Wiecie, jak szalenie drogie potrafią być obecnie używane, stare cegły? Pochodzące np. z rozbiórki przedwojennych domów? Ludzie chętnie je kupują i wykorzystują nie tylko do budowy własnych domów, ale przede wszystkim nadają im nową jakość, wykorzystując do dekoracji. Tworzą z nich zupełnie nowe elementy własnych wnętrz.

Dokładnie tak jest z cegiełkami budującymi nasze kwasy nukleinowe: pochodzą z pokarmu. Pochodzą z tego ogórka, pomidora i udka, które dziś były na obiad.

Wszystko jasne, ale to nie rozwiązuje nam problemu kwasów nukleinowych z tych szczepionek, które podawane są w postaci iniekcji – podskórnie i domięśniowo… Nie przechodzą przez układ pokarmowy, pośrednio trafiają do tkanek, płynu tkankowego, czasem krwiobiegu. Czyżby zatem miały wolną drogę do naszych komórek?

Kwasy nukleinowe trafiające do naszego krwiobiegu również są szybko niszczone, a wykorzystywane są do tego te same enzymy: nukleazy. Ale mamy coś jeszcze: agresywne komórki immunologiczne, takie jak makrofagi. I tutaj docieramy do sedna sprawy. DNA/RNA zawarte w nowoczesnych szczepionkach to tak naprawdę jedynie maleńki fragment kwasu nukleinowego mikroba. Zbyt mały, aby mógł spowodować jakąkolwiek pełnoobjawową, groźną chorobę (nie ma sekwencji kodujących toksyny bakteryjne ani sekwencji umożliwiających replikację), a jednocześnie wystarczająco długi, aby został rozpoznany przez komórki naszego układu odpornościowego i spowodował wystąpienie odpowiedzi immunologicznej. Wystarczy, aby taki fragment miał długość kilku-kilkunastu nukleotydów. Tutaj istotna uwaga: te małe fragmenty DNA/RNA zawarte w szczepionkach to bardzo konkretne, starannie wybrane i wyizolowane fragmenty, a nie dowolne odcinki! Tu nie ma miejsca na przypadek.

Nie zagłębiając się w skomplikowane procesy immunologiczne powiemy tylko, że nasze komórki mają na swojej powierzchni specjalne białka, które rozpoznają „obce” DNA/RNA i natychmiast z nim walczą. Wzywają do pomocy inne, agresywniejsze komórki immunologiczne. Co więcej, pozostaje po takich walkach pamięć immunologiczna i to właśnie jest to, co chcemy osiągnąć. Czyż to nie cudowne? Możemy uzyskać odporność na daną chorobę, a właściwie wywołujący ją patogen, nigdy nie mając z nim kontaktu! To dopiero osiągnięcie współczesnej medycyny!

A co z mRNA?

Tradycyjne szczepionki opierały się na podawaniu osłabionych lub zupełnie inaktywowanych wirionów, podczas gdy nowoczesne podejście zakłada wykorzystanie wyłącznie izolowanych białek lub kwasów nukleinowych, co znacznie zwiększa bezpieczeństwo takich preparatów. Szczepionki oparte na mRNA bez wątpienia należą do najbezpieczniejszych, jakie obecnie stosujemy, a jednocześnie mają bardzo wysoką skuteczność działania. Wykorzystuje się tutaj dwa elementy: zdolność uczenia się naszego układu immunologicznego oraz zdobycze nowoczesnej biotechnologii. To właśnie dzięki nim możliwe jest skonstruowanie odpowiedniego łańcucha mRNA, na bazie którego nasze komórki wyprodukują stosowne białko i użyją go do uczenia komórek immunologicznych. Przyjrzyjmy się bliżej temu procesowi.

Specjalnie skonstruowana cząsteczka mRNA zawarta w szczepionce to tak naprawdę instrukcja jak zrobić wirusowe białko – jedno z tych powierzchniowych białek wirusa, które są dla niego charakterystyczne i umożliwiają jego bezbłędne rozpoznanie przez nasz układ odpornościowy. Nie koduje niczego więcej, nie zawiera też informacji o tym, jak zrobić całego wirusa. Taka cząsteczka mRNA jest też niezwykle mała, na tyle mała, że może być wchłonięta przez komórki organizmu. Gdy już znajdzie się we wnętrzu naszej komórki, na przykład ogromnego makrofaga, podlega takim samym procesom, jak inne mRNA wewnątrz komórek – przyczepiają się doń rybosomy (pamiętacie ze szkoły? To takie małe „bałwanki”, które potrafią tłumaczyć informację z języka nukleotydów na język aminokwasów) i rozpoczyna się proces translacji (czyli „tłumaczenia informacji”), w efekcie którego powstaje białko. Komórka szybko orientuje się, że to zupełnie obce białko, nie pasuje do niczego znanego i nie bardzo wiadomo, co z nim począć…

I co teraz?

Nasze komórki mają jednak genialne zabezpieczenie na takie okazje: specjalne mechanizmy, które nie tylko natychmiast wyłapują intruza, ale też błyskawicznie potrafią zaprezentować go na powierzchni. Dokładnie to zadzieje się z białkiem powstałym ze szczepionkowego mRNA – komórka zaprezentuje go na swojej powierzchni za pomocą cząsteczki znanej jako MHC (ang. major histocompatibility complex, po polsku jest to główny układ zgodności tkankowej). Teraz obce białko jest dosłownie wystawione na widok publiczny i jeszcze opatrzone bannerem krzyczącym „To jest intruz! Patrzcie wszyscy i uczcie się go rozpoznawać jako naszego wroga!” Informacja ta skierowana jest przede wszystkim do naszych limfocytów, niezwykle sprytnych i wysoce wyspecjalizowanych komórek układu immunologicznego. Tym samym nasze limfocyty T, a zaraz potem i B, uczą się rozpoznawać obce białko wirusowe i przygotowują się na ewentualny atak w przyszłości – zbroją się na wypadek inwazji prawdziwych wirusów. Ot, potęga edukacji i bycia przygotowanym na każdą ewentualność.

Dlatego wiele nowoczesnych szczepionek bazuje wyłącznie na fragmentach białek lub DNA/RNA, które same są w stanie wywołać odpowiedź immunologiczną organizmu. Są bezpieczniejsze, tańsze i lepiej tolerowane, bo nie zawierają całych bakterii czy wirusów. Aktywują wiele komórek i mechanizmów odpornościowych, w przeciwieństwie do tradycyjnych szczepionek. Zostały wynalezione w latach dziewięćdziesiątych w odpowiedzi na ruchy antyszczepionkowe, które w poprzednich dekadach doprowadziły do zwiększenia zachorowalności na wiele chorób wśród dzieci. Szczepienia bazujące na DNA/RNA bardzo szybko stały się przełomem i wiele ośrodków naukowych na całym świecie pracuje nad opracowaniem kolejnych. Ideałem byłoby całkowite odejście od szczepionek „żywych”, co wcale nie jest takie łatwe do osiągnięcia. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że wiele laboratoryjnych, prototypowych szczepionek tego typu działało zbyt słabo, w porównaniu do klasycznych, istniejących na rynku „żywych” (atenuowanych) preparatów. A to już temat na zupełnie inną notatkę 😊

P.S. Ktoś z proepidemików pewnie szybko zapyta: a jeśli jednak jakiś fragment „obcego” kwasu nukleinowego dostanie się do preparatu? Nawet malutki, ale niepożądany fragment? To co?!

To nic. Nadal nie wyrosną nam skrzydła. Nadal takie przypadkowe DNA nie wklei się cudownie do naszego genomu, bo po drodze zostanie zjedzone lub rozwalone na kilka sposobów przez nasze dzielne komórki immunologiczne. Wbrew pozorom, umieszczanie „obcego” DNA w zdrowych komórkach wcale nie jest takie proste i trzeba się nieźle napracować, aby to osiągnąć w laboratorium.

 

 

Warto zajrzeć:

Czy szczepionki po podaniu przedostają się do krwi?

http://szczepienia.pzh.gov.pl/faq/czy-szczepionki-po-podaniu-przedostaja-sie-do-krwi/?fbclid=IwAR2NAc_QYQ3CKnhSy8kER96C8ev2vO9d9SN68rP2H2PRQPVK_dYFdjeCWdE

Ciekawy artykuł naukowy (po angielsku) na temat szczepionek bazujących na DNA/RNA: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3920301/

O przystosowaniach ewolucyjnych wirusa polio do niskiego pH, na Wikipedii:

https://en.m.wikipedia.org/wiki/Poliovirus?fbclid=IwAR0Le90bxZJIaw7wY0NbhlTCe15wzwj7XjcOZIzb3yYhoWv6D2FhkCmlaDk#Immune_system_avoidance

Dyskusja o szczepionkach doustnych i adaptacjach/modyfikacjach wirusów:

https://www.facebook.com/groups/stopstopnop/permalink/1641673329272030/

 

 

p.s. grafika pochodzi z serwisu https://www.freepik.com/ 

Podziel się: